wtorek, 2 lutego 2010
Już w Polsce
Wszyscy, którzy tu zaglądaliście przez ostatnie cztery miesiące, a macie ochotę posłuchać na żywo naszych opowieści i wspomnień z podróży wpadnijcie na pokaz slajdów w piątek (5.02) do kawiarni Cafe 7 przy Placu Nowym 7 w Krakowie, zaczniemy ok. godz. 20:00. Cudownie będzie Was tam zobaczyć!
niedziela, 24 stycznia 2010
I na koniec - Boskie Buenos
wtorek, 19 stycznia 2010
Kochani,
po pierwsze jestem taka szczesliwa, ze udalo mi sie wrocic do dzunglii na te kilka ostatnich dni!!! zobaczyc indianki z brzuchami i gromadki ich dzieci biegajace boso po ulicach, uslyszec nocne cykanie cykad i inne przedziwne odglosy puszczy, poczuc to parne powietrze i pot wydzielany przez kazdy por ciala, nasycic sie zielenia i zasmakowac raz jeszcze w najbardziej soczystych owocach swiata. Wspomnienia z boliwijskiej pampy wracaja samoistnie. Byly to chyba dla mnie najpiekniejsze momenty z calej podrozy.
Po drugie - Iguazu... brak mi slow, zeby opisac to, co czulam stojac na skraju wodospadu bijacego z tak ogromna sila, przelewajacego tysiace ton wody na minute, wybijajacego krople wiele metrow nad powierzchnie rzeki. Zapierajace dech w piersi, jedyne w swoim rodzaju, zwalajace z nog - wszystko to za malo. Stalam tam i jak zahipnotyzowana nie moglam oderwac wzroku od przeplywajacej wody, mialam ciarki na calym ciele i nie potrafilam wypowiedziec slowa. Dlugo jeszcze nie moglam otrzasnac sie z szoku, ze natura potrafi stworzyc tak porazajaco piekne zjawiska.
po pierwsze jestem taka szczesliwa, ze udalo mi sie wrocic do dzunglii na te kilka ostatnich dni!!! zobaczyc indianki z brzuchami i gromadki ich dzieci biegajace boso po ulicach, uslyszec nocne cykanie cykad i inne przedziwne odglosy puszczy, poczuc to parne powietrze i pot wydzielany przez kazdy por ciala, nasycic sie zielenia i zasmakowac raz jeszcze w najbardziej soczystych owocach swiata. Wspomnienia z boliwijskiej pampy wracaja samoistnie. Byly to chyba dla mnie najpiekniejsze momenty z calej podrozy.
Po drugie - Iguazu... brak mi slow, zeby opisac to, co czulam stojac na skraju wodospadu bijacego z tak ogromna sila, przelewajacego tysiace ton wody na minute, wybijajacego krople wiele metrow nad powierzchnie rzeki. Zapierajace dech w piersi, jedyne w swoim rodzaju, zwalajace z nog - wszystko to za malo. Stalam tam i jak zahipnotyzowana nie moglam oderwac wzroku od przeplywajacej wody, mialam ciarki na calym ciele i nie potrafilam wypowiedziec slowa. Dlugo jeszcze nie moglam otrzasnac sie z szoku, ze natura potrafi stworzyc tak porazajaco piekne zjawiska.
niedziela, 17 stycznia 2010
Urugwaj c.d.
Ostatni tydzien spedzilysmy na urugwajskiej plazy w La Paloma. Zjezdzaja sie tu chyba wszytskie nastolatki z Urugwaju i Argentyny, a imprezy zaczynaja sie o 4 nad ranem i trwaja kiedy slonce znajduje sie w zenicie. Byl to nasz czas relaksu, podczas ktorego jedyna aktywnoscia jaka wykazywalysmy byla zmiana boku lezenia, pojscie po cos do jedzenia lub piwko do sklepu :). Ale po dosyc intensywnym przemieszczaniu sie w ostatnich dniach i ciaglych zmianach miejsc czulysmy, ze tego wlasnie potrzebujemy.
Po La Palomie natomiast nasze drogi z Karolina na chwile sie rozeszly. Karolina pojechala zobaczyc wodospady Iguazu - przyjemnosc, na ktora mnie juz niestety nie starczylo funduszy. Nie zaluje jednak. Moze przez chwile. Jednak po tym jak to uroczo podsumowala moja przyjaciolka: ¨z drugiej jednak strony, zostawmy sobie cos na reszte zycia - bo co my, Mona, bedziemy zwiedzac na emeryturze?¨ przestalam :).
Podczas gdy Karolina zmierzac sie bedzie z potega wodospadow (sama czekam z niecierpliwoscia na relacje) ja postanowilam spedzic kilka spokojnych dni w Colonia del Sacramento. Jest to niezwykle urokliwe miasteczko, z brukowanymi uliczkami, starymi domami i zachodami slonca na horyzoncie oceanu, jednymi z piekniejszych jakie widzialam. To moje ostatnie chwile opoczynku, nastepne bedzie Buenos...
Po La Palomie natomiast nasze drogi z Karolina na chwile sie rozeszly. Karolina pojechala zobaczyc wodospady Iguazu - przyjemnosc, na ktora mnie juz niestety nie starczylo funduszy. Nie zaluje jednak. Moze przez chwile. Jednak po tym jak to uroczo podsumowala moja przyjaciolka: ¨z drugiej jednak strony, zostawmy sobie cos na reszte zycia - bo co my, Mona, bedziemy zwiedzac na emeryturze?¨ przestalam :).
Podczas gdy Karolina zmierzac sie bedzie z potega wodospadow (sama czekam z niecierpliwoscia na relacje) ja postanowilam spedzic kilka spokojnych dni w Colonia del Sacramento. Jest to niezwykle urokliwe miasteczko, z brukowanymi uliczkami, starymi domami i zachodami slonca na horyzoncie oceanu, jednymi z piekniejszych jakie widzialam. To moje ostatnie chwile opoczynku, nastepne bedzie Buenos...
niedziela, 10 stycznia 2010
Pozdrowienia z Urugwaju
To zaskoczenie nie tylko dla Was, ale i dla nas. Ni z gruszki ni z pietruszki wyladowalysmy w Urugwaju i od dwoch dni grzejemy tylki na tutejszych plazach. Mieszkamy w namiociku, jemy swieze owocki i lapiemy opalenizne. Chetnie zamiescilybysmy zdjecie w kostiumach kapielowych, ale nasza nieroztropnosc i wylegiwanie sie na sloncu bez opamietania przyprawily nas o poparzenia sloneczne. Takze zdjec na razie nie bedzie. Jak zbrazowiejemy to zamiescimy :)
Pozdrawiamy serdecznie i do zobaczenia juz wkrotce!
Pozdrawiamy serdecznie i do zobaczenia juz wkrotce!
sobota, 2 stycznia 2010
Nasz Nowy Rok
Sylwestra postanowilysmy spedzic troche na przekor ogolnie panujacym zasadom. Zmeczone ludzmi, ktorymi ciagle jestesmy otoczone stwierdzilysmy, ze wybierzemy sie na dwudniowy trekking w gory. Zrobilysmy odpowiednie zapasy, spakowalysmy nasz namiot i pomaszerowalysmy. Siedem godzin wychodzenia pod gore i schodzenia z powrotem w dol przez bloto, kiepsko oznaczony szlak i tereny dzikich krow doprowadzily nas do celu - Laguny Toro. Tam z butelka szampana przywitalysmy Nowy Rok.
Patagonia
Patagonia - nazwa argentynsko-chlijskiego regionu wymawiana przez tych, ktorzy tam byli zawsze w sposob szczegolny - z rodzajem rozmarzenia w glosie. Nareszcie i my przekonalysmy sie dlaczego tak jest. Patagonia to raj dla milosnikow pieszych wedrowek, poczynajac od tych, ktorzy stawiaja tutaj swoje pierwsze trekkingowe kroki, po wytrawnych doswiadczonych travellersow.
Za nasza baze wypadowa obralysmy mala wioske El Chalten, polozona w dolinie i otoczona osniezonymi szczytami Andow. Cztery dni wedrowek i pobyt tutaj pozwolily nam w koncu odpoczac od zgielku miast, ktore odwiedzalysmy do tej pory.
Zadne zdjecia ani slowa nie sa w stanie oddac doznan przezywanych podczas przemierzania patagonskich sciezek:
sily wiatru smagajacego twarz i rozwiewajacego wlosy,
smaku wody pitej wprost ze strumyka,
zapachu traw i lesnych ziol,
miekkosci mchu pod stopami,
kolorow milionow malenkich kwiatow,
gdadkosci kamieni, kiedy trzeba bylo przejsc boso przez rzeke,
uczucia zmeczenia polaczonego z zachwytem,
i nieskonczenie pieknych widokow.
Pozostaje tylko rodzaj rozmarzenia w glosie, kiedy wymawia sie slowo Patagonia...
Za nasza baze wypadowa obralysmy mala wioske El Chalten, polozona w dolinie i otoczona osniezonymi szczytami Andow. Cztery dni wedrowek i pobyt tutaj pozwolily nam w koncu odpoczac od zgielku miast, ktore odwiedzalysmy do tej pory.
Zadne zdjecia ani slowa nie sa w stanie oddac doznan przezywanych podczas przemierzania patagonskich sciezek:
sily wiatru smagajacego twarz i rozwiewajacego wlosy,
smaku wody pitej wprost ze strumyka,
zapachu traw i lesnych ziol,
miekkosci mchu pod stopami,
kolorow milionow malenkich kwiatow,
gdadkosci kamieni, kiedy trzeba bylo przejsc boso przez rzeke,
uczucia zmeczenia polaczonego z zachwytem,
i nieskonczenie pieknych widokow.
Pozostaje tylko rodzaj rozmarzenia w glosie, kiedy wymawia sie slowo Patagonia...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)